3/07/2013

Szczecin miasto które zaczyna mnie przerażać



Jako, że wczorajszy dzień był jednym z nielicznych dni  w których pogoda sprzyjała nawet okolicznym menelikom. Bowiem mogli oni wypić piwko w temperaturze pokojowej i nie nabawić się odmrożeń 2 stopnia, gdy ich kochane żony karzą im się wynosić z domu w przerwie gdy oglądają życiowy serial o wakacyjnych pamiętnikach. Razem z moją duszą towarzystwa i nie tylko, wyruszyliśmy na krótki spacer, a jak każdy wie zazwyczaj wszystko co krótkie okazuje się później długie. I w ten magiczny sposób niespodziewanie niczym kompletnie nie przygotowany pijak do spontanicznej popijawy w klatce schodowej wyruszyłem na przechadzkę opiewającą  na 25 KM .
Szczecin niczym w koreańskiej strefie zdemilitaryzowanej znajduje się chyba na pierwszym miejscu miast jeżeli chodzi o miny. Różnicą jest tylko to, że gdy w Korei wdepniemy na mnie machamy rączkami i nóżkami na 2 km, a w Szczecinie mamy piękną breje na butach. Prawdopodobnie nasze miasto podciągnie to pod akcję promowania ruchu i orientacji dla mieszkańców, a dla młodzieży zrobi z tego atrakcję jako tor przeszkód.
Ps.ukończyliśmy tor bez żadnej wpadki.

Tyle jeżeli chodzi o drogę, teraz mogę powiedzieć o zasadach pieszych na chodniku . Jako, że w życiu nie może być za łatwo dlatego prawdopodobnie żadnych praw co do poruszania się po chodnikach nie ma.Prawo dżungli znalazło sobie jeden wyjątek a mianowicie chodniki. Nie wiem czy jest coś bardziej nieprzewidywalnego, niż poruszanie się pieszych. Nie dosyć, że ludzie chyba mają już jakieś spięcia na synapsach i nagle się zatrzymują, bądź bez zastanowienia obracają się z nadzieją wpadnięcia na kogoś.
Nie mówiąc już o osobach, które wybierają najwęższe miejsce do przejścia i zatrzymują się bo na pewno nadaje się ono najlepiej na konwersację.Ogólnie chmara debili (podstawówka i gimbaza), która porusza się niczym elektrony i ludzie ocie-rusy, którzy za wszelką cenę chcą zostawić swój zapach na twoich ubraniach.
Spacer w dzisiejszych czasach można nazwać walką o przetrwanie w dzikim gąszczu min i pieszych samobójców którzy niczym w Mario Kart ścigają się nie wiadomo gdzie.
Piękność Mierzyna która zagina przestrzeń.
Jedynym umilaczem przejść w centrum miasta jest chyba gra w znajdowanie : Moją ulubioną jest kto znajdzie najdziwniejszego osobnika. Szczerze do dnia dzisiejszego nie wiedziałem, że aż takie oryginalne  jednostki nasze miasto posiada. Oprócz kobiet z wąsem które preferują różowe bluzki z czerwoną torebką, brązowymi spodniami i futrem z 40 letniego wyliniałego Liso-podobnego zwierzęcia to takich smaczków na mieście jest pełno. Przykładem może być ostatnio modna mafia lateksowa, jest to grupa kobiet prawdopodobnie astronautek które muszą znosić wiele przeciążeń schodząc z góry na dół, ich śliskie kombinezony są prawdopodobnie bardzo odporne na tarcie. Często charakteryzują się kształtami, które wylewają się przez wszelki luki ubioru, na ogół występują  w grupach chyba, że któraś ze stada jest na banicji. Kolejnym typem są kobiety marchewki, rude to-to które przez zimę dojrzewało w solarium i ma za dużo  karotenu w organizmie, ogólnie ubierają się w kolorach marchwi i pomarańczy by podkreślić swoją niesamowitą „naturalną” opaleniznę.
   Ostatnią grupą etniczną są gimbo-buźki jedząc w Kaskadzie(centrum handlowe) w ciągu 15 min widziałem jak grupa puściutkich dziewczynek zrobiła sobie w pełni profesjonalną sesję z frytkami z KFC , long-erem , opakowaniem od jedzenia , kubeczkiem i tacką na jedzenia. Prawdopodobnie chyba najbardziej oryginalna grupa w zależności przez co prawdopodobnie najgłupsza .
W dalszym ciągu naszej pieszej wycieczki chyba, jedyne na co się jeszcze napotkaliśmy to dobrze znane żule i Hipsterzy którym poświęcę niedługo cały wpis.
Na koniec powiem tylko, że i tak polecam piesze wędrówki bo ukazują nam czasem jeszcze lepsze materiały o ludziach i różnych grupach, niż na Discovery kiedyś będzie można zobaczyć. 



Z podziękowaniami dla towarzysza tej wyprawy : Marty M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz