4/10/2013

Lulu Club, Obsession Party i moje wrażenie po imprezie której opis trochę mi się zapodział.



Trochę dawno, ale dopiero teraz przypomniałem sobie o tym wpisie. Więc dla chętnych  przedstawiam wam moje postrzeganie Clubu Lulu oraz niektórych ludzi których tam spotkałem.
21 marca wybrałem się z dziewczyną i znajomymi do klubu Lulu Club  w Szczecinie.
Celem tego wypadu, oprócz nadziei na dobrą zabawę, było doświadczenie jak Europejskie Stowarzyszenie Studentów Prawa ELSA Szczecin oraz 
Międzynarodowe Stowarzyszenie Studentów Medycyny Oddział w Szczecinie 
rozkręcają imprezę oraz sprawdzenie klubu w stanie większej koncentracji mojej pamięci  .

Impreza pod nazwą Obsession Party miała być pierwszą i najlepszą imprezą z okazji pierwszego dnia wiosny - niestety nie była.
Pomijając fakt, że cały czas padał śnieg, co nie za bardzo pasuje do 1 dnia wiosny, a co dziwne nawet teraz jak to pisze to, za moim oknem jest nawałnica anielskiego łupieżu, który będzie zalegał przez całe święta na moim trawniku ale przecież, to wszystko jest normalne .
Zaczynając  od początku Lulu Club znajduje się w centrum Szczecina, w zabytkowej kamienicy, która od momentu powstania w roku 1852 pełniła rolę ośrodka rozrywki przedwojennego Szczecina. W sali teatralnej, w której mieści się klub, przed wojną było niemieckie kasyno. Wystrój klubu utrzymany w klimacie francuskiego art deco nawiązuje do historii miejsca czyli rozkwitu z lat 20-tych i 30-tych ubiegłego wieku. Istotnymi elementami wystroju są motywy z obrazów 19-wiecznych francuskich malarzy nawiązujących do stylu kabaretu. Podsumowując klub idealnie pasuje do kryjówki Jokera, który terroryzuje miasto, a swoją melinę ma właśnie w takim miejscu. Wystrój klubu jest wyjątkowo przerażający, maski na ścianach, dziwne obrazy ,kolory pasujące do sali samobójców. Wyjątkowo mała szatnia na korytarzu, w której co zauważyłem nikt nie zostawia kurtek, ale o tym zaraz. Wchodząc do klubu najpierw mamy test trzeźwości, czyli około 30 schodków do pokonania, gdy już pokonamy tę wspinaczkę mamy palarnie i wejście do klubu. Pierwsze co rzuca nam się w oczy po wejściu to wielki nie pasujący żyrandol, scena teatru, na której znajduje sie małe stanowisko Dj razem z jego tresowanym misiem do ochrony i po lewej od wejścia loża dla koksów, bądź dla ochroniarzy ciężko stwierdzić bo cały czas siedzą i nic nie robią. W głąb klubu mamy loże na bardzo dużą liczbę osób co jest trochę nie praktyczne, bo raczej oprócz wieczorów panieńskich i kawalerskich nikt nie przychodzi w 15 osób do klubu by usiąść razem, ale to moje osobiste odczucie. Mamy też bar i i parę mniejszych loży oraz mega zawiłe schody z których około godziny 12 w nocy zaczynają się ludzie wywalać rozlewać alkohol i inne płyny po nich. Bar poza tym, że jest trochę nie funkcjonalny to ujdzie, przynajmniej nikt mi po nim nie łazi, jak to ma miejsce w Coyote. Ja jako, że lubię ryzyko i by mieć dobrą możliwość pogadania i spoglądania na ludzi wybrałem miejsce na górze, co było chyba najlepszym wyborem z całego dnia wliczając w to wybór Coca-Coli a raczej szklanki,lodu,cytryny za 9 zł . Jak na razie klub trochę w ocenie odstraszający, ale cóż nie można wymagać wszystkiego. Zauważyłem ostatnio taką tendencję, że większość Dj, którzy są zatrudniani w klubach ma chyba tylko jedno kryterium, a mianowicie posiadanie laptopa od Apple który będzie ładnie świecił.
Czyli kolejny minus za słabą muzykę, a szczególnie połączenie Harlem Shake z Jay-Z & Kanye West - Niggas In Paris. Co do samej imprezy to  oprócz konkursów, gdzie rozdawali koperty z ulotkami to żadna z wymienionych grup się nie spisała . Nawet gdy później je rzucili po całym parkiecie, by ludzie mogli się nacieszyć.

Co wyglądało komiczne gdy ludzie w pogo na parkiecie biją się o koperty.

Teraz opowiem o tym co lubię najbardziej, czyli oceniać ludzi i wyszukiwać najbardziej niesamowite jednostki z tłumu .


Numer 10 zajął :Don Juan Demarco
Chłopak w garniaczku rozpiętej koszuli z wielkim zegarkiem, który chodził do wszystkich dziewczyn w klubie. Nie ważne jakie to dziewczyny, miało być ich dużo, w pewnym momencie obrabiał z mizernym skutkiem stolik z 11 panienkami, które poprzez efekt objętości zaburzają ocenę użytkownika więc w skali 1-10, każda zyskuje przynajmniej dwie noty ekstra. Ogólnie chłopak przez 5 godzin bycia w klubie nic nie wyrwał.

Numer 9 : Prawdziwy artefakt muzealny 
Czyli nasz polski biały Nigga. Jeżeli ktoś jeszcze nie wie, że zakładanie skejtów z krokiem w kostkach, szarej ogromnej bluzy z napisem „Prosto” i czapki z daszkiem na imprezę. Jak ktoś jeszcze nie wie to taki ubiór jest już trochę nie modny, szczególnie gdy takowa impreza dzieje się w spelunie psychodelicznych złoczyńców . Ps. Do tej pory zastanawia mnie czemu ten ziomeczek co 10 minut udawał, że jest pterodaktylem i wydawał bardzo dziwny pisk.
Numer 8 :Kobieta Kot a raczej kobiety koty . Piękności które przez przypadek poprzez reinkarnacje z kota wcieliły się w człowieka. Dalej nie mogą pogodzić się z tym faktem i chodzą niczym osiedlowe koty, które swoim wyglądem ukazują nam, że są najgorszym typem gwałciciela na osiedlu. Oprócz tego, że posiadają dużo charakterystycznych kocich ubrań mają słabość do jedzenia bo wszystkie kształty przez leginsy i obcisłe koszuleczki uwypuklają się podwójnie.
Numer 7: Oszczędni do bólu ludzie.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma nieskończoną ilość pieniędzy. Wiadomo ale serio 2 zł na szatnie to aż taki majątek... nie, lepiej wpakować się w 30 masek na samą górę przez cały klub do ostatniego stolika i na barierce od prowizorki okna zrobić sobie darmową szatnie. Jak można być dosyć, że tak głupim człowiekiem to do tego bezczelnym. Kolejny punkt dla ochrony za to, że nie ogarniają, że 30 osób wchodzi do klubu w kurtkach ale spoko. I dla ludzi, którzy zostawiają swoje rzeczy bez żadnej opieki nie obawiając się, że ktoś po pijaku albo wywali ich kurtki albo sobie jakąś weźmie.
Numer 6 :  Ludzie zagubieni w czasie 
Okej rozumiem dziwne ubrania, które zwracają uwagę i nie pozwalają na konkretny osąd osoby, no ale proszę was kto zakłada na imprezę zieloną muchę w czerwone kropki i fioletową kamizelkę. Ogólnie dzisiejszy oryginalny ubiór podróżników w czasie wzoruje się chyba na klaunach w cyrku. 
Numer 5 : Dziewczyna bez poczucia rytmu.

To akurat nie ja, ale Marta zauważyła. Ja pozwolę sobie tylko opisać. Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie dziewczynę bez  żadnej koordynacji ruchowej, która kompletnie nie czuje rytmu. Masakryczny widok, ale był jeden plus, teraz dodajcie sobie do tej osoby duże piersi które czują rytm lepiej niż David Guetta. To było niesamowite zjawisko, bo z jednej strony macie osobę która nawet nie potrafi się kiwać w rytm muzyki, a z drugiej „cycki” które rozkręciły by nie jedną imprezę.
Numer 4: Sweet focie 
Już nie tylko dzieci w gimnazjum to robią , teraz jest to modne wśród ludzi w wieku od 21 do 28 lat. Żeby nie było mało to również faceci sobie takie robią . Cóż może trochę przesadziłem , zniewieściali faceci tak będzie lepiej.  
Numer 3 :  Dziewczyny w podartych za dużych leginsach . 
Myślałem, że widziałem każdy typ bezdomnych, ale tu się zdziwiłem, że ich styl może być naśladowany. Jak można założyć leginsy, które same z siebie mają przylegać do ciała, a nie dawać efekt pampersa na dupce. Oraz jakim prawem można założyć podarte leginsy niczym jeansy z dziurami na kolanach i bliżej tyłu, kolejny zadziwiający styl który obrzydził mi widoki.

Numer 2 : Kobiety z parciem na scenę.

Zawsze mnie zastanawiało po co w klubach montują sceny, podesty i inne takie pierdoły. I to był mój błąd zapomniałem docenić ludzi, że im bardziej mogą być widoczni tym większe parcie na to mają. Scena jest chyba najdziwniejszym miejscem, ale jak tylko ochrona nie zauważy to ludzie się rzucają by tańczyć w miejscu wiecznego podziwu mimo ,że wygląda to tragicznie. Ogólnie to trochę żal mi tych ludzi ale przynajmniej jest z czego się pośmiać. 

Numer 1 :  Szczerze nie wiem jak nazwać takich ludzi może ich  opiszę, a komuś uda się ich nazwać.

Gdzie ich można spotkać : najczęściej chyba na parkiecie albo przy jakiejś ścianie.
Zazwyczaj występują w parach chyba, że są mocno napruci to i nawet w trójkach . 
Co robią : Ocierają się o siebie niczym wszawy kot o kłodę , później migdalą się w pocałunkach niczym w konkursie kto wypije więcej śliny co prowadzi wręcz do chęci dzikiej reprodukcji w miejscu poznania, a później już chyba do zjedzenia partnera. Jedyne co mogę jeszcze o nich dodać to chyba fakt, że jak już zaczną to chyba tylko  śmierć, bądź paralizator może im przerwać ich rytuał.

No koniec opisu jednego z Clubów, które zostaną przeze mnie zapamiętane dodam jeszcze, że szatniarz chce swoim nastawieniem zachęcić was do odebrania sobie życia,  a próba tańczenia prawdopodobnie skończy się jak u mnie, że po paru minutach uczestniczysz w klubowym Pogo, przez co nadal bolą mnie plecy i nawet alkohol nie pomaga . 
Według mojej skromnej opinii klub średni, ale to kwestia gustu. Może wybiorę się tam jeszcze kiedyś na jakąś inną imprezę, która będzie troszkę lepiej zorganizowana.


 Ps. Nadal zachęcam do polubienie bloga na FB